czwartek, 31 stycznia 2013

Inwentaryzacja przydasi

     Usiadłam ostatnio w swoim kąciku z zamiarem zrobienia karteczki na wyzwanie. Kolorystyczne. Okazało się, że nie mam już odpowiednich papierów, same ścinki nie wystarczyły. Grrr... Szukając perełek, odnalazłam tekturowe serduszka, w sam raz na walentynki. Wkurzyłam się, bo lubię mieć porządek, wiedzieć, gdzie i co mam. A tu taki bałagan. Nie wiedziałam za bardzo od czego zacząć, więc w poszukiwaniu inspiracji zajrzałam na Pinterest.
scrap paper storage- GREAT idea!
http://pinterest.com/about/goodies/#pinmarklet
       Potem już tylko wizyta w Ikea, drobne zakupy i wieczorkiem zabrałam się do pracy.

     Moje papierowe segregatory chowają ścinki papierów ułożone kolorystycznie i dodatki (napisy, alfabety, ramki). Czekają na ozdobienie, inaczej ich nie ustawię, żeby Jasia nie korciły. Niebieskie pudełko mieści guziki, ćwieki i dekoracyjne taśmy. Całe arkusze i bazy z kopertami są w brązowym kartonie, w różowym zaś mieszczą się tekturki i bazy do notesów, a w przezroczystych są osobno kwiatki, wstążki, dziurkacze i stemple.
     Wnioski ze sprzątania i inwentaryzacji?
1. Zaczynałam skromnie, klej, nożyczki, jakieś papiery z pobliskiego sklepu. Po trochę ponad dwóch latach coraz bardziej zagarniam przestrzeń, moje przydasie upycham, że hoho. Oszczędziłam Wam fotki z szafą, gdzie ułożone są takie rzeczy, do których sięgam BARDZO rzadko. Trudno stamtąd coś wyjąć, wszystko zgadza się co do centymetra. Hehe..
2. Za mało mam całych papierów (30x30), brakuje kwiatków, no i muszę ogarnąć pudełko z tasiemkami. Niestety nie wiem jeszcze jak... Może coś podpowiecie? Póki co zmykam na Pinerest (Lubię to!) !
***
Skorzystam z okazji i powitam nowych obserwatorów bloga. Mam nadzieję, że znajdziecie coś ciekawego i inspirującego dla siebie. A pozostałym zaglądaczom życzę udanego popołudnia.

wtorek, 29 stycznia 2013

Królowa Zdrajców Trudi Canavan


Królowa Zdrajców to zwieńczenie drugiej trylogii osadzonej w tym świecie, której autorka nadała miano "Trylogii Zdrajcy".

czwartek, 24 stycznia 2013

Wesoła nowina

     Nadszedł moment, gdy mogę się już pochwalić, że za kilka miesięcy powiększy się nam rodzina! Dzięki wczorajszemu badaniu USG wiemy, że dzidzia rozwija się prawidłowo, ma już 72 mm.
     Myślę, że trochę to tłumaczy moją słabą frekwencję na blogu. Niestety nie znoszę pierwszego trymestru najlepiej, mam prawie wszystkie objawy, wspomnę tylko o najbardziej oczywistych: mdłości, wymioty, senność i ogromne zmęczenie. Mam jednak nadzieję, że z każdym kolejnym tygodniem będzie lepiej, łatwiej i będę mogła wrócić do swojej pasji. W tej chwili wieczory poświęcam na SPANIE!
***
     Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zrobiła sobie notesu na ten szczególny czas. Potrzebowałam czegoś, gdzie mogłabym zapisywać kolejne terminy wizyt, zalecenia lekarza, przechowywać kartę ciąży, pierwszy film z usg, badania itd. Usiadłam i oto 
CIĄŻOWNIK :)
     Format większy niż A5, mniejszy niż A4. Było to możliwe, ponieważ sama wycinałam i sklejałam okładkę z tektury. Kartki docinałam z notesu pewnej farmaceutycznej firmy, więc usunęłam logo i rozmiar był w sam raz. Podzieliłam całość na trzy części odpowiadające trymestrom. W każdej części jest "koszulka" na wyniki badań, a także miejsce na wklejenie zdjęcia dzidzi.
     Okładka ma niewiele ozdób, w końcu będę nosić go w torebce, więc lepiej jak nie ma wystających elementów, prawda? 
    ***
Pozdrawiam/y :)

środa, 23 stycznia 2013

HR-założycielka imperium

     Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno Michele Fitoussi to ostatnia książka, którą przeczytałam.
     Zwróciłam uwagę na tę pozycję, bo 1. lubię biografie; 2. lubię czytać o kobietach, które stworzyły/osiągnęły dużo w życiu; 3. świat kosmetyków nie jest mi obcy ;P
Zachęcona recenzjami na kilku blogach nie mogłam sobie jej odpuścić, więc jak tylko mogłam usiadłam i przeczytałam.
     Książka opowiada o życiu Heleny Rubinstein, żyjącej w powszechnej świadomości (głównie kobiet!) jako twórczyni imperium kosmetycznego. Urodziła się w Krakowie, ale większość życia spędziła w podróży między Ameryką a Europą (głównie Paryżem). Miała dwóch mężów, dwóch synów, ale jej największą miłością była PRACA!!! Poświęciła jej wszystko, tylko jej kosmetyki i kolejne salony liczyły się dla niej naprawdę.
     Z książki wyłania się obraz kobiety bezwzględnej, bezkompromisowej, okrutnej, lubiącej mieć nad wszystkim kontrolę, skąpej, a zarazem rozrzutnej. Uwielbiała piękne stroje i biżuterię, jej salony na całym świecie, to właściwie małe galerie artystyczne. Znała i promowała wielu artystów.
     To właśnie HR wprowadziła rytuały pielęgnacji, stworzyła całą gamę kosmetyków, także przeciwsłonecznych i dla mężczyzn, przyczyniła się do stworzenia m.in tuszu do rzęs w takiej postaci, jaką teraz znamy (wcześniej w słoiczku była maź na którą się pluło!!!), zalecała ćwiczenia i dietę, itd, itd.
     Czytając jej biografię nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wyprzedzała swój czas! Niesamowite, jaki miała instynkt, jak wiele chwytów i sztuczek wymyśliła na potrzeby swoich produktów. Doskonale rozumiała kobiety i ich potrzeby. Wiedziała, że nawet w trudnych czasach (wojny) każdy potrzebuje odrobiny luksusu. Potrafiła obserwować i słuchać swoich klientek, wyczuwała trendy (operacje plastyczne w pierwszej połowie XX wieku?!).
     Pani Helena to zdecydowanie barwna postać, aż dziw bierze, że nie ma jeszcze jej filmowej biografii. Niestety książkowa mnie rozczarowała...
     Michele Fitoussi rzetelnie zapoznała się z wszelkimi źródłami o bohaterce książki. Jej fascynację się czuje na każdej stronie książki, ale... No właśnie. Mam jedno ALE! Od pierwszych stron drażniła mnie maniera i styl narracji. Według mnie coś takiego nie powinno mieć miejsca w biografii, która chce być kolejnym wiarygodnym źródłem.
"Helena spogląda na niego lodowato, bez jednego słowa, i wraca do pokoju, aby dokończyć pakowanie".
"Zamyślona, wychodzi z kąpieli, osusza się ręcznikiem (...), smaruje się kremem nawilżającym, potem nakłada odrobinę pudru". Itd, itd.
Przepraszam bardzo, ale autorkę poniosła wyobraźnia i niestety tak jest przez całą książkę. Strasznie mnie to denerwowało, do tego stopnia, że bałam się, że jej nie dokończę. Grr...
Inna sprawa, że w całej książce więcej jest opisów wystroju kolejnych salonów i domów, niż o samych kosmetykach. Zabrakło trochę informacji o ich tworzeniu, właściwie niewiele napisane jest o ludziach, którzy  tworzyli dla niej.
     Książka jest wartościowa o tyle, ze opisuje dzieje założycielki imperium, żelaznej kobiety, ale sam sposób w jaki przekazuje wiedzę, jak dla mnie jest beznadziejny. Polecam zagorzałym fanom biografii ciekawych kobiet, naprawdę upartym, bo trzeba dużo samozaparcia, aby skończyć ją czytać.
***
Pozdrawiam popołudniowo

wtorek, 22 stycznia 2013

Słodycze w Magicznej Kartce

     Nowe papiery i dodatki Magicznej Kartki można przygarnąć. Szczegóły tutaj.

Dzień Dziadka

Ramka dla Dziadków
     Z okazji święta życzę wszystkim dziadkom dużo zdrowia i pociechy z wnucząt!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wyzwaniowo

     Wymyśliłam sobie, że będę częściej brała udział w wyzwaniach w tym roku. Całkiem przyjemnie pracuje się z mapkami, bądź narzuconymi kolorami. Realistycznie podchodzę do tego planu, więc raz w miesiącu powinno być ok?

     Na początek skusiłam się na mapkę Magicznej Kartki, której papiery bardzo lubię. Więcej szczegółów tej zabawy znajdziecie tu.
A to już zdjęcia mojej kartki, według wytycznych, która powstała z myślą o urodzinach mojej teściowej. Celowo nie ma liczby, bo kobietom nie wypomina się wieku ;P Prawda?
Kolory moje ulubione, fiolet i zieleń w wersji pastelowej. Tylko kwiatki i wstążki to mocniejszy akcent.
 Bukiet kwiatów z życzeniami... Nie mogliśmy wręczyć osobiście.
     Papiery pochodzą z kolekcji Letni Poranek, kwiatki z Berisart i Jucca, stempel z Lemonade, taśmy to Dekoracyjna Taśma, a piórka wygrałam w candy.
***
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze pod poprzednimi postami. 
:)


21 książek w 2012 roku

     Początek nowego roku sprawia, że robi się podsumowania. Usiadłam więc i policzyłam książki przeczytane w 2012 roku.
     Moim odkryciem nr 1 jest Carlos Ruiz Zafon, a zaraz po nim Stieg Larsson. Z biografii najlepszy okazał się Steve Jobs, a największym rozczarowaniem książkowym Pięćdziesiąt twarzy Greya Eriki Leonard. Nie wszystkie opisałam na blogu, gdyby jednak ktoś był ciekawy "brakującej" opinii to chętnie uzupełnię.

Oto moje zestawienie książek 2012 roku (kolejność przypadkowa)

1. Marzenia i tajemnice Danuta Wałęsa
2. Słoneczniki Sheramy Bundrick
3. Oprah Kitty Kelly
4. Tarantula Thierry Jonquet
5. Zaraza Robin Cook
6. Światła września Carlos Ruiz Zafon
7. Cień wiatru Carlos Ruiz Zafon
8. Więzień nieba Carlos Ruiz Zafon
9. Clapton. Autobiografia Eric Clapton
10. Wyśpiewam Wam wszystko Urszula Dudziak
11. Tost. Historia chłopięcego głodu Nigel Slater
12. Pytania tendencyjne i jeszcze jedno Maria Czubaszek
13. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet Stieg Larsson
14. Steve Jobs Walter Isaacson
15. Fabrykantka aniołków Camilla Lackberg
16. Książę Mgły Carlos Ruiz Zafon
17. Marina Carlos Ruiz Zafon
18. Spadkobiercy Kaui Hart Hemmings
19. Pięćdziesiąt twarzy Greya Erika Leonard
20. Zamek z piasku, który runął Stieg Larsson
21. Dziewczyna, która igrała z ogniem Stieg Larsson

     Przede mną stosik nowych książek...
***
Wszystkim Babcią składam najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia, pomyślności.
Uśmiechu każdego dnia, ale przede wszystkim pociechy z wnucząt!
Udanego poniedziałku kochani czytelnicy mojego bloga :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Leniwie

     Weekend upływa mi leniwie. Rodzinne niespieszne śniadania, spacer z sankami, chwile z książką...To lubię! Do szczęścia brakuje jakiegoś dobrego, lekkiego filmu. Może coś polecicie?
***
     Robiąc przegląd swoich papierów i ścinków doszłam do wniosku, że brakuje mi pewnych kolorów. Jakby wychodząc na przeciw moim potrzebom co kilka dni kolejne firmy wypuszczają nowe kolekcje. Jak to często bywa, gdy wybór jest zbyt duży, mam problem, żeby się na konkretną kolekcję zdecydować...Czy macie już swoich faworytów? Co będzie "must have" najbliższych tygodni? 
***
     Czułam potrzebę zrobienia czegoś bez żadnych wytycznych, dla samej radości cięcia i klejenia. Wykorzystałam znalezione ścinki i tak mi wyszła monochromatyczna karteczka. Pastelowa, jasna, bez zbędnych ozdób.



***
Moje karteczki na Dzień Babci cieszą się sporym zainteresowaniem. TAK, możecie liftować do woli ;P
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Udanej niedzieli!!!

wtorek, 15 stycznia 2013

Książkowo

     Dawno już nie miałam takiej przyjemności z czytania jak w ostatni weekend. Mąż zarekomendował mi "Katedrę w Barcelonie" Ildefonso Falconesa.
     Niech nikogo nie zwiedzie tytuł, książka nie opowiada o katedrze, stanowi jedynie ona tło, jej budowa odmierza czas głównemu bohaterowi. Autor doskonale przedstawił okres średniowiecza, prawa rządzące  miastem, jego obroną, cechami i mieszkańcami. Mamy tutaj możliwość poznania mechanizmu działania inkwizycji, handlu i środków płatniczych, rolę papiestwa, wojny i brutalność wpisaną w kreowany obraz epoki. A wszystko to "przy okazji" zaznajamiania się z losami rodziny Estanyol.
     W "Katedrze w Barcelonie" mamy do czynienia z powieścią historyczną, obyczajową i miłośną. Wszystko napisane barwnie, akcja toczy się wartko, każdy bohater wyczerpująco opisany i umotywowany.
Książka mnie pochłonęła, nie mogłam się oderwać, właściwie przeniosłam się do średniowiecznej Barcelony.
     Polecam wszystkim poszukującym dobrej literatury, ale przede wszystkim wielbicielom i pasjonatom Barcelony. Pozycja obowiązkowa, obok Cienia Wiatru.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Poniedziałkowo

     Weekend minął mi spokojnie, leniwie, czyli tak jak lubię.  Śnieg pokrył ładnie okolicę, więc można było poszaleć z Jasiem. Dzieci doceniają takie okoliczności przyrody, bo my dorośli widzimy tylko problemy.
***
    Trafiłam ostatnio na kurs magnesu na lodówkę i pomyślałam, że zrobię taki dla babci z okazji zbliżającego się święta. Tak się jakoś złożyło, że miałam kawałek maty magnetycznej, właściwie to nie pamiętam, czy sama kupiłam, czy to wygrana w candy? 



Takiego kwiatka robiłam już wieki temu i wykorzystałam na kartce. Zużyłam resztki wycinankowych papierów, trochę perełek w płynie i tyle. Mam nadzieję, że znajdzie się miejsce na lodówce Babci D.
***
Dziękuję za odwiedziny. 
Spokojnego poniedziałku!

sobota, 12 stycznia 2013

Na słodko

     Wczoraj, aby godnie rozpocząć weekend upiekłam placek. Zainspirowałam się przepisem ze Smaków Życia. Zanim jednak przeczytacie o nim, posłuchajcie nowej wersji tego hitu ;P

Ciasto czekoladowo - cynamonowe
Składniki:
  • 1 i 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 1/2 tabliczki czekolady mlecznej
  • 1 kostka masła
  • niepełna szklanka cukru
  • 3 jajka
  • 2-3 łyżki mąki
  • 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
Wykonanie:
Czekoladę pokruszyć na kawałki i rozpuścić na małym ogniu razem z masłem. Ostudzić.
Jajka dokładnie zmiksować z cukrem, dodać do ostudzonej czekolady i dalej mieszać. 
Połączyć mąkę z cynamonem i dodać do masy czekoladowo - jajecznej. delikatnie wymieszać.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i wlać ciasto.
Wstawić do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piec 30 minut

Uwaga! Ciasto powinno być wilgotne, więc test patyczka nie ma sensu!

Swój kawałek ciasta posypałam wiórkami kokosowymi, ale można podać na ciepło z lodami (widziałam w jakieś restauracji). 
Smacznego!
ps. Zastanawiam się nad kupnem silikonowej formy do pieczenia. Jestem ciekawa, czy macie zdanie na ich temat...
Pozdrawiam ciepło w sobotni dzień...

piątek, 11 stycznia 2013

Karteczki

     Babcia to instytucja skarb!  Swoją bardzo kocham i podziwiam, aż boję się myśleć, że kiedyś może jej zabraknąć. Uwielbiam patrzeć jak się cieszy, gdy ją odwiedzamy i jak bawi się z Jasiem. Bezcenne.
     Dzień Babci zbliża się szybko, więc postanowiłam się ogarnąć i zabrać do pracy. W efekcie powstały dwie kartki, właściwie podobne, różnią się szczegółami. Zainspirowałam się obrazkiem z Pinterestu, którego nie mogę znaleźć...
Kartki mogę spokojnie opublikować, bo Babunie nie buszują w sieci ;P

Kartka nr 1


 Kartka nr 2
 Razem:
     Macie już zrobione kartki z tej okazji?
***
Udanego weekendu:)

czwartek, 10 stycznia 2013

Pod presją

     W pakiecie książek, które znalazłam pod choinką była pozycja "Pod presją" Carla Honore.
     To świetnie napisany poradnik dla współczesnych rodziców. Chociaż słowo "poradnik" nie bardzo mi pasuje. Autor przemierzył świat patrząc i porównując dzieciństwo i naukę w różnych krajach i kulturach. Przeanalizował co się zmieniło na przestrzeni wieku w podejściu do dzieci, a także w jakie pułapki wpadają współcześni rodzice. Honore wskazuje w książce błędy popełniane w szkole i w domu, rozwiewa popularne mity i nawołuje do zmiany.

     Prawda jest taka, że każdy kto ma dzieci, chce, żeby mu się powiodło w życiu. Obserwujemy bacznie nasze pociechy od pierwszych chwil, licząc po cichu, że urodził się nowy Mozart, Picasso, czy Małysz. A wszyscy bez wyjątku chcą zapewnić dziecku szczęśliwe dzieciństwo.
     Autor podejmuje temat przedszkola w edukacji, rolę zabawek i testów w szkołach. Cały dział poświęcony jest bezpieczeństwu, a także dyscyplinie.
     Książka jest świetnie napisana, czyta się ją przyjemnie, co chwilę otwierając oczy ze zdumienia, że: "NO WŁASNIE"!!!
Polecam tym rodzicom, którym wydaje się, że zajęcia pozalekcyjne, zabawki edukacyjne i znajomość pięciu języków obcych to jest to, czego ich dziecko najbardziej potrzebuje, by osiągnąć sukces.
***
Dziękuję za wszystkie życzenia i dobre słowa pod poprzednim postem:)
Udanego dnia!

środa, 9 stycznia 2013

Noworocznie

     Witam wytrwałych i cierpliwych czytelników. Korzystając z okazji, że to mój pierwszy wpis w Nowym 2013 Roku życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia i radości każdego dnia! Niech słoneczko ładnie świeci, a deszcz omija Was szerokim łukiem. Niech w tym 2013 roku zdarzy się wiele miłych niespodzianek, a plany bezproblemowo się realizują. Powodzenia!!!
***
     Nowy rok to zmiany, ale opowiem o nich stopniowo. 2013 zaczęłam moimi urodzinami, oczywiście od lat już osiemnastymi! Zobaczcie jakie cudo dostałam:
Jeszcze NIE korzystałam z mojej nowej, pięknej i jakże eleganckiej maszynki!!! Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni...
***
     Kilka dni później urodzinki obchodzi mój synek. Jaś skończył DWA latka! Jak ten czas zasuwa...
Oczywiście była imprezka, zaprosiliśmy najbliższą rodzinkę, był tort i prezenty.


Tort spodobał się Jasiowi tak bardzo, że do teraz mam ciuchcię zapakowaną w domu, do oglądania;)
     O innych prezentach może przy okazji kolejnego wpisu o prezentach dla dwulatka.
***
Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam ciepło z białego Poznania:)