wtorek, 30 lipca 2013

Świat mojego dziecka cz. 6

     Jasiu skończył 2,5 roku. To bardzo interesujący moment, aczkolwiek bardzo trudny dla otoczenia. Trochę się śmieję z tzw. buntu dwulatka, raczej traktuję to jako naukę wyznaczania granic i próbowania nowych rzeczy. Bywa mi jednak trudno. Na każdym kroku słyszę stanowcze NIE i widzę ten badawczy wzrok... Co teraz? Generalnie staram się zachowywać spokój, tłumaczyć i negocjować, chociaż często to nic nie daje.

     Chyba każdy rodzić miał do czynienia z sytuacją, gdy bardzo się spieszyliśmy / byliśmy zmęczeni / spragnieni / umówieni itd., a dziecko nie chce się ubrać i wyjść? Albo w sklepie KONIECZNIE musi zjeść ciasteczko, najlepiej z soczkiem?!!! Grr...

     Jestem przeciwna kategorycznym i absolutnym zakazom. Uważam, że należy zawsze reagować indywidualnie i dostosować odpowiedź dziecko do sytuacji, miejsca i czasu. To trochę jak mówienie, że noszenie noworodka sprawi, że "je rozpuścimy i przyzwyczaimy"! No bzdura, prawda?

     A tu pasujący artykuł  http://www.edziecko.pl/male_dziecko/1,79340,9972286,Burza_emocji_dwulatka.html.

     Mamy lato, spędzamy je w mieście, bo lada dzień, lada moment wyląduję na sali porodowej. Odpada tym razem relaks na działce, nad jeziorem, czy wyjazd nad morze... Szkoda, ale staram się zapewnić Jasiowi jak najwięcej ruchu na powietrzu i kontaktu z innymi dziećmi.

     Od wczoraj synek bierze udział w tzw. półkoloniach w klubiku. Odprowadzam go na 3 godziny, które spędzam "pod telefonem". Całą sytuację bardziej przeżywam ja, matka spanikowana, bo mam w końcu święty spokój! Cóż za komfort zrobić spokojnie zakupy, obiad, sprzątnąć i wypić NORMALNIE ciepłą kawę, nie odpowiadając jednoczenie na tysiąc pytań i próśb.
Mam nadzieję, że przyzwyczai się do tego typu zajęć, bo chciałabym, żeby jeszcze kiedyś wziął w podobnych udział. Nie mogę się nadziwić jak bardzo garnie się do innych dzieci, ale równocześnie bardzo mnie to cieszy.

     Niestety nie dostał się Jasiu do przedszkola, bo rocznikowo nie pasuje, ale myślę, że ten rok szybko minie... Z dwójką dzieci zdecydowanie będzie "wesoło". :)


     Jestem ciekawa Waszych doświadczeń z buntem dwulatka, ale także zajęciami w klubikach i zorganizowanymi atrakcjami. Może podpowiecie jakie atrakcje zapewnić w mieście maluchowi?

Pozdrawiam jeszcze w dwupaku :)

7 komentarzy:

  1. Nie mam doświadczenia, ale wydaje mi się, że takie zajęcia w klubikach to same plusy i dla dziecka, i dla rodzica ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie miał Jas problemu z zostaniem bez mamy?
    Tosię próbowałam 3 razy zostawić w przedszkolu. I zawsze po godzinie odbierałam tak zapłakaną, że od razu zasypiała...
    We wrześniu kończy trzy lata, a próby zaczęłam własnie jak miała 2,5.. Poczekamy do przyszłego roku - może będzie lepiej?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem zdziwiona, że zostaje sam, a nawet nie chce wracać do domu po tych trzech godzinach!!!
      Panie twierdzą, że nie płacze, nie marudzi, a w zabawach uczestniczy chętnie tylko takich, które mu pasują. Jak nie chce np. tańczyć w kółku to siada obok i obserwuje. Czyli ok.
      Warto co jakiś czas próbować, pod koniec minionego roku zaczęłam chodzić z nim na zajęcia, na godzinę. Bywało różnie...

      Usuń
  3. Moj synek w październiku kończy 2,5 roku i też nie załapał się do przedszkola ale idzie od listopada do przedszkola na 3 godziny dziennie do tzw. Zespołu Przygotowania Przedszkolnego w Przedszkolu Słoneczna Szóstka w Śremie. Zajęcia są platne ok 50 miesięcznie wiec jak za darmo. Cieszę się że idzie bo też chcę aby miał kontakt z dziećmi. Jeśli chodzi o bunt to najgorsze już za nami, teraz współpracuje choć czasami zdarzy się jakieś nie albo idziemy tam tam i tu a nie tam gdzie chce mama czy babcia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Martwi mnie tylko to że mało mówi. Mam nadzieję że zacznie bo myslę o zarejestrowaniu się do lekarza z tego powodu, ale jeszcze czekamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Jasiu też mało mówi, chociaż zauważam subtelną zmianę w tym kierunku. Idzie jednak opornie, pewnie w drugiej połowie roku odwiedzimy logopedę. Tak dla świętego spokoju...

      Usuń
  5. Maksiu poszedł do przedszkola w wieku 2 lat (przedszkole prywatne)i zaczynając je mówił niewiele.Po 1 miesiącu przebywania z dziećmi starszymi (w swojej grupie był najmłodszy) szybko zrozumiał, że żeby dogadać się z kumplami trzeba zacząć mówić;) trwało to tak szybko, że w wieku 2 i pół roku nawijał jak katarynka. zostało tak do teraz;) W przedszkolu zostawał niestety długo , bo od razu na jakieś 5-6 godzin, a płacz zaczynał się jak przychodziła mama i trzeba było iść do domu ;) do dziś słyszę : dlaczego nie możesz iść jeszcze na zakupy? zawsze przerywasz mi fajną zabawę;( już się przyzwyczaiłam;) cieszę się, że pieniądze które wydajemy na opiekę poza domem są inwestowane w rozwój społeczny i edukację. czasami jednak tęskno mi gdy zawstydzony ze smokiem trzymał się kurczowo mojej nogi;) ale cóż pesel naszych pociech też się starzeje;) pozdrawiam wszystkie mamy i ich skarby!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz mi komentarz :)